13 czerwca 1917 r. po odmówieniu różańca Hiacynta, Franciszek i Łucja zobaczyli znowu odblask światła, które się zbliżało, a następnie ponad dębem skalnym Matkę Bożą, taką jak w maju.
Dzieciom towarzyszyli inni ludzie, którzy dowiedzieli się o zdarzeniach z poprzedniego miesiąca.
– „Czego Pani sobie życzy ode mnie?” – znowu zapytała najstarsza Łucja
Chcę, żebyście przyszli tutaj dnia 13 przyszłego miesiąca, żebyście codziennie odmawiali różaniec i nauczyli się czytać. Później wam powiem, czego chcę.
– powiedziała Pani z Nieba.
– „Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba”- mówiła dalej Łucja
Tak! Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Chciałby ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca”
– powiedziała Pani Fatimska.
Maryja otworzyła dłonie i ponownie cudowny blask powędrował do dzieci.
Promienie światła, które wzbijały się ku Niebu oświetlały Hiacyntę i Franciszka. A promienie skierowane na ziemię oświetlały Łucję. Był to znak, że Hiacynta i Franciszek niedługo pójdą do Nieba, a Łucja pozostanie na ziemi, tak jak powiedziała wcześniej Maryja.
Przed prawą dłonią Matki Bożej znajdowało się Serce, otoczone cierniami, które wydawały się je przebijać. Było to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości, które pragnęło zadośćuczynienia.
Dzieci zrozumiały wówczas jak bardzo cierpi Serce Matki Bożej. Od tego czasu starały się zrobić wszystko, by pocieszać Niepokalane Serce Maryi.
To objawienie zrobiło szczególne wrażenie na Franciszku, który od tego momentu starał się jak najwięcej pocieszać Niepokalane Serce Maryi oraz Serce Pana Jezusa.
Często oddalał się od dzieci i w samotności modlił się, innym razem ofiarowywał swoje dziecięce trudności, by wynagradzać za grzechy.